„Diabły” to powieść psychologiczna, w której dramat fabuły łączy się z lekkim humorem i ironią. Ludzkie losy uwarunkowane przez splot wydarzeń sugerują iż światem rządzi determinacja, okazuje się jednak, w sposób nieoczekiwany i nieco przewrotny, że wcale tak nie jest, a w każdym razie być nie musi. Metafizyka wypełnia opowiedzianą historię z początku niezauważenie, aby na końcu zwieńczyć ją zaskakującym finałem. Akcja rozgrywa się w niezwykłej scenerii Wysp Kanaryjskich, opis plenerów jest bardzo sugestywny i nierozerwalnie łączy się z akcją, co dodatkowo uatrakcyjnia lekturę. Świetna polszczyzna i zawiła akcja na pewno są również wielkim walorem tej powieści. Książka do której się wraca, by za każdym razem odkryć w niej nowy, wyższy, stopień wtajemniczenia.

Książka dająca dużo do myślenia, zatrzymująca nas w pędzie nieustającej pogoni za sukcesem i wrażeniami. Zmuszająca do zastanowienia się nad sensem tego co robimy ale też nad sensem w szerszym znaczeniu, dotyczącym otaczającego nas świata i całego Kosmosu. Stawiająca pytania nie tyle niemodne i zapomniane, co lekceważone i pomijane, w nieszablonowy sposób przemycane przez bohaterów w trakcie ich pozornie błahych rozmów. Ukazująca i bezpardonowo obnażająca skutki naszych decyzji i wyborów, oraz naszą za nie odpowiedzialność, od czego dziś tak chętnie uciekamy w usprawiedliwienia. Książka przesycona metafizyką, której tak brak w dzisiejszej literaturze polskiej, goniącej za wulgaryzmami języka i prostactwem umysłów postaci. Tylko pozornie prosta, w rzeczywistości stopień trudności jej przyswojenia zależy od wrażliwości czytelnika, od jego przygotowania do ryzyka podjęcia odpowiedzi na wiele postawionych tam pytań.