Urodziłem się w 30 IV 1938 r. w Sopocie jako obywatel Wolnego Miasta Gdańska. Mój ojciec był architektem w służbie Wolnego Miasta, moja matka — gospodynią domową. W 1942 r. moi rodzice rozstali się. Moją i mojej młodszej siostry opiekunką została babcia ze strony matki. Przeprowadziliśmy się do Berlina. Od końca 1943 r. do końca 1945 r. nie mieliśmy stałego miejsca zamieszkania, uciekając najpierw na południe przed nalotami aliantów, a później na zachód przed Armią Czerwoną.
W końcu osiedliliśmy w miasteczku Bad Harzburg, w brytyjskiej strefie okupacji Niemiec. Tam zdałem maturę w 1956 r., a następnie studiowałem matematykę, fizykę i chemię na Uniwersytetach w Göttingen i Saarbrücken. W 1958 r. zakończyłem studia pierwszego stopnia francuskim egzaminem MPC (mathématique, physique, chimie). Studia drugiego stopnia zakończyłem w 1962 r. z niemieckim egzaminem jako Diplom-Mathematiker. Moja praca dyplomowa (obrona w styczniu 1962 r.) była jedną z pierwszych prób opisu funkcjonowania maszyn, które dziś nazywają się komputerami. Znajduje się m.in. w Bibliotece Narodowej w Berlinie. Już w latach 1960 i 1961 wykładałem na międzynarodowych kongresach informatyki. Dodatkowo studiowałem język włoski w Göttingen i język rosyjski w Saarbrücken, choć bez egzaminów końcowych.
Po egzaminach pracowałem jako operations analyst (analityk operacyjny) w niemieckiej marynarce wojennej i w Lufthansie. W 1970 r. zdecydowałem się na zmianę zawodu i zacząłem studia nauczycielskie i staż w Kilonii. Zdałem pedagogiczny egzamin państwowy w 1972 r. Otrzymałem uprawnienia do wykonywania zawodu nauczyciela matematyki i fizyki dla szkół Gymnasium (szkoły porównywalne do polskich przedwojennych gimnazjów). Uczyłem tych przedmiotów w różnych miastach w Niemczech. W latach 1975-1976 studiowałem zaocznie Stary Testament na uniwersytecie w Bochum, kończąc z Wielkim Egzaminem Państwowym (Große Staatsprüfung) w języku hebrajskim. Uczyłem hebrajskiego w Bochum i rosyjskiego w Clausthal-Zellerfeld, gdzie był nauczycielem od 1982 r. do emerytury w 1999 r.
Po śmierci żony w 1993 r. zacząłem zaoczne studia historyczne na uniwersytetach w Göttingen i Bremen. Obroniłem doktorat w 1997r. Moja dysertacja o obozie koncentracyjnym „Mittelbau” (lepiej znany jako „Dora”) jest często cytowana w kręgu badaczy Holocaustu, ponieważ była pierwszą analizą upadku i likwidacji całego obozu razem z jego podobozami na szerokim tle upadku frontów i ekonomii Trzeciej Rzeszy przed końcem drugiej wojny światowej.
Po przejściu na emerytury przeprowadziłem się do Krakowa i ożeniłem się z poetką-polonistką Marzeną Dąbrową Szatko. Zajmuję się historią współczesną jako niezależny badacz, piszę i wykładam naukowo w różnych językach. Większość moich publikacji są dostępne w internecie. Oprócz prac naukowych piszę wiersze i krótkie opowiadania, przeważnie po polsku i po portugalsku. Otrzymałem za nie nagrody i wyróżnienia w konkursach literackich w Polsce i w Brazylii. Pojawiły się w różnych antologiach i czasopismach literackich. Oprócz tego opublikowałem cztery tomiki z wierszami: Nocne widma, Kraków 2010 (zawiera też krótką prozę); Czas odwiedzin, Kraków 2014; Nie będzie tablic, Kraków 2016; 230 lajków, Kraków, 2020.
Od młodości zajmuję się też muzyką. Jestem saksofonistą z pasją. W latach 80-90 ub. wieku grałem jako frontman w amatorskim zespole Dixieland i corocznie uczestniczyłem w warsztatach mistrzowskich kierowanych przez znanych niemieckich jazzistów. Mam też swój własny kanał na YouTube.
Czas odwiedzin
przed wejściem do szpitala
dziewczyna rozdaje ulotki
z reklamą zakładu
pogrzebowego vis-à-vis
super promocja
dwadzieścia procent na wszystkie
usługi pogrzebowe
z wyjątkiem kościelnych
oferta ważna do końca
listopada
lub do wyczerpania
zasobów
wokół nieprzytomnego
staruszka pod kroplówką
krewni studiują ulotkę
szepczą
gdyby wujek
do końca tego miesiąca
tobyśmy oszczędzili
dobrych pięć stówek
módlmy się
Nie będzie tablic
dla naszego pokolenia
nie będzie tablic pamiątkowych
na elewacjach kamienic
W tym domu urodził się …
W tym domu umarł …
już nie rodzimy się
ani umieramy
w gronie rodziny
i przyjaciół
nasz pobyt na świecie
zaczynamy i kończymy
w gronie lekarzy
i pielęgniarek
szklane elewacje
nowoczesnych szpitali
nie nadają się
do montowania
marmurowych tablic
i już tylko
na scenie operowej
Mimi i Violetta umierają
na mansardzie
w ramionach kochanka
Dwieście trzydzieści lajków
przy stole śniadanowym
turysta robi selfie z rodziną
popatrzcie jak pięknie wyszło
jaka szczęśliwa ta rodzina
jak uśmiechają się do aparatu
jak dumnie patrzy córka studentka
tuż po świetnie zdanym egzaminie
zaraz wypiją sok herbatę
zjedzą croissanty z dżemem
poplotkują pokpią z dziwnego
gościa przy sąsiednim stole
trzeba umieścić selfie
na facebooku na twitterze
instagramie lub whatsappie
dzielić swoją radość
z przyjaciółmi na całym świecie
fotograf klika na przycisk SEND
a ten garbaty przy stole obok
na zapalnik ładunku wybuchowego
w gruzach znaleziono trupa
ze smartfonem w ręce
na ekranie uśmiechająca się rodzina
i dwieście trzydzieści lajków
(Colombo, Sri Lanka, Wielkanoc 2019 r.)
.